marsz do kąta


Dlaczego nie stawiam dzieci do kąta? Dlaczego przytulam moje dziecko, kiedy się złości? Dlaczego nie stosuję kar i nagród?
Jest kilka dobrych książek na ten temat, ja spróbuję krótko.

Karny jeżyk, kąt, poduszka w korytarzu i tak dalej. Co to jest? Jakoś tak byłam przekonana i chyba też po przeczytaniu wielu różnych mądrych książek i posłuchaniu wielu mądrych ludzi i w toku wychowania własnych dzieci w czasie spotkań z Wami i studiów i kursów, uwierzyłam, że to już przeszłość, że ludzie dorośli nie wykorzystują swojej przewagi fizycznej do... nie wiem jak to nazwać. Rozumiem, że rodzic, który nie ma pomysłu i nie ma siły i nie ma wiedzy, że da się inaczej, sięga po takie sposoby, ale jeśli psycholog opowiada o tym w Internecie to jestem zaniepokojona.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której moje dziecko w przedszkolu zostaje odesłane do kąta na pięć minut, bo tyle ma lat, np. Staś stoi w kącie 10 minut...a Ania 5 minut... Jak postawić w kącie dziecko, które jest całe w emocjach? Chyba trzeba by je tam zanieść. Może nawet potem w tym kącie trzymać, żeby nie uciekło. Wiem, że dzieci potrafią zachowywać się naprawdę źle. Wierzę jednak, że to zachowanie to wierzchołek góry lodowej. Jeśli walczę z zachowaniem to, co się dzieje z tym co jest pod tym zachowaniem? Najbardziej jednak nurtuje mnie pytanie co się dzieje w głowie dziecka, które stoi w kącie? Co się dzieje w jego sercu? Czy myśli sobie:"dobrze, że tu stoję, dzięki temu nauczę się być grzeczna?" a może myśli: "to niesprawiedliwe, nienawidzę ich za to, że mnie tu postawili"  albo "jestem złą dziewczynką... nie umiem inaczej taka już jestem..." Czy stawianie do kąta jest skuteczne? Tak, jeśli zależy mi na tym, by moje dziecko się mnie bało i żeby nauczyło się kłamać i oszukiwać kiedy wpadnie w kłopoty, to mam to jak w banku. 
Wiem, że bywa trudno, wiem bo sama jestem mamą czwórki dzieci. Wiem też, że da się wychowywać dzieci bez kąta, bez karnego jeżyka, bez straszenia. 
Opowiadam o tym moim dzieciom, że słyszałam takiego pana, który zachęca rodziców, by stawiali dziecko do kąta na tyle minut ile ma lat...Mój młodszy syn, słuchał z pewnym zdziwieniem, że są takie metody, po czym mówi: to babcia musiałaby tam stać godzinę... po chwili refleksji dodał: a dziecko, które ma urodziny w tym domu musi być smutne... bo to oznacza, że z każdym rokiem stoi dłużej.
No właśnie, co się robi z nastolatkiem, który zrobi coś głupiego? Czy stawia do kąta na 15 minut? Co robi dorosły, który w złości powie coś głupiego, czy staje w kącie jakieś 45 minut? 

Kochani Rodzice da się inaczej. Wiem, że to nie jest łatwe, ale możliwe. Dlaczego warto? Kiedy dziecko, wychowuje się w domu, w którym uczy się, że problemy się rozwiązuje, że rodzicowi można zaufać, że zawsze można do niego przyjść, bez lęku. Rodzicowi mogę powiedzieć wszystko, nawet te trudne rzeczy. Bo rodzic jest w moim życiu najważniejszą osobą. Oczywiście nie pozwalam moim dzieciom na działania, które są krzywdzące dla nich samych i dla innych, nie zgadzam się na to by mnie biły, nie zgadzam się, żeby niszczyły rzeczy itd.
I nie stosuję w domu żadnych kar. 
Co robię?
Przede wszystkim jeśli któreś dziecko w moim domu wchodzi w taki okres, w którym tych trudnych zachowań jest więcej, jestem czujna i staram się wyprzedzać. Robię wiele, żeby zapobiegać. To mnie kosztuje dużo energii, ale się opłaca. Czyli nie czekam, że rzuci we mnie butem. Jestem szybsza i kiedy widzę początki złości, już reaguję. Zatrzymuję działanie dziecka, pozwalam mu się złościć, towarzyszę mu w tej złości, ale nie zgadzam się na rzucanie butem. Nawet jeśli muszę ten but po prostu wziąć od dziecka. Nie muszę nic wyrywać, ale jestem w tym stanowcza. Pokazuję co można zrobić, czasem przytulam, czasem leżymy sobie gdzieś pod kocykiem, żeby się uspokoić i dojść do siebie, kiedy nerwy puściły i nie da się już funkcjonować. Włączam się bardzo aktywnie w zabawę dziecka. Jestem czujna. Kiedy tych zachowań jest mniej mogę się oddalić troszkę. Zaufać dziecku. Ponieważ nauczyłam je, że działanie pod wpływem emocji nie jest akceptowane. Zawsze, kiedy tylko jestem blisko powstrzymuję dziecko przed robieniem rzeczy, które potem są trudne do naprawienia. Robię to nie ze względu na rzeczy, ale po to by dziecko nie utrwalało w sobie takiego schematu postępowania (złoszczę się i rzucam, złoszczę się i biję, złoszczę się i kopie itd). Uczę dziecko, że może powiedzieć STOP kiedy ma dość i czuje, że nie panuje nad sytuacją. Uczę inne dzieci, żeby mówiły do brata/ siostry ZABAWA STOP - kiedy sytuacja zaczyna się wymykać spod kontroli. Uczę co można robić w różnych trudnych sytuacjach. uczę jak naprawiać sytuacje, kiedy już coś się wydarzy. Nie przez przepraszanie (puste najczęściej), ale zadośćuczynienie. Zawsze sprawdzam, czy dziecko wie, że to co zrobiło byłe złe? Czy to rozumie? Czy wie jaką zasadę przekroczyło? Czy wie dlaczego nam się to nie podoba? (czasem naprawdę nie wie). Potem pytam jak chce to naprawić? Potem pozwalam dziecku się nad tym zastanowić, bez stawania nad nim i prawienia kazań, bez odsyłania do pokoju, ale po prostu mówię, że proszę, żeby wymyślił co może zrobić? Że teraz idę po herbatę, ale wrócę, żeby zapytać co udało mu się wymyślić. Towarzyszę dziecku w tej trudnej nauce zachowania wśród innych dzieci. Tak, żeby umiało dbać o swoje granice, nie przekraczając granic innych.

Czyli pracuję nad tym by tych zachowań było jak najmniej, a reaguję zgodnie z zasadą, że dziecko, które źle się zachowuje to dziecko, które już źle się czuje. Nie wystarczy tylko sposób (o to najczęściej mnie pytają rodzice: co robić kiedy dziecko się złości i źle zachowuje) na zachowanie, potrzebna jest nasza uważność na to co się dzieje wcześniej. Jakich umiejętności brakuje mojemu dziecku, że tak postępuje, czego muszę je nauczyć?
 Nie stosuję kar też dlatego, że zwykle rodzice robią to w emocjach, czego zatem uczą się dzieci? Silniejszy ma władzę. Silniejszy wygrywa. Dorosłych trzeba słuchać... a co z tymi dorosłymi, którzy są po prostu źli?  Jak dziecko ma odróżnić dorosłego, który stawia je do kąta od dorosłego, który chce wyrządzić dziecku krzywdę? Dorosły to dorosły. 
Polecam Wam książkę Wychowanie bez nagród i kar. Alfie Kohn. A to tylko jedna pozycja. Mogłabym wymienić ich naprawdę wiele.
Zasada jest prosta, stosuję takie metody wychowawcze, które opierają się na szacunku nie władzy i sile.



Obraz Mihai Paraschiv z Pixabay

Komentarze

Popularne posty