Dlaczego czuję się odrzucona


 Wchodzę do kuchni i słyszę głośny śmiech mojej rodziny, widzę jak siedzą przy stole, rozmawiają i dobrze się bawią. Nie potrafię się włączyć, nie znam filmów o których rozmawiają, nie znam youtuberów, których komentują, nie widziałam najnowszego teledysku ... Czuję, że rośnie we mnie napięcie. Nie potrafię się powstrzymać i rzucam uwagę na temat sprzątania i mycia garów, na temat tego co jutro trzeba zrobić... nie chcą mnie słuchać. Czuję się w jakiś sposób poza ich kręgiem. Nie potrafię się przyłączyć, nie zapraszają mnie, bo nie jestem w temacie. Boli. Kiedy boli zaczynam kąsać. Zaczynam być niemiła. Czuję się odrzucona. Człowiek zraniony maskuje swój ból okazywaniem złości. Ja tak robię. 

Czasem widzę jak swoją ukrytą złością wprowadzam napięcie... widzę to i... to jest dobre. Dobre jest to, że wreszcie WIDZĘ. Tylko to. Ta moja wiedza, ta świadomość, bo wtedy mogę coś z tym zrobić.

Dopóki winą za moje odrzucenie obarczam innych, nic się nie zmieni. 

Oni są okropni, nie kochają mnie, nie chcą ze mną rozmawiać...

Wystarczy, że zamienię tę myśl na pytanie: co mogę zrobić? co jest głębiej? czego ja potrzebuję? czego do cholery mi brakuje, że jest jak jest?

To już za mną. Kiedy piszę te słowa, jestem już w drodze do stołu, a czasem nawet przy nim siedzę, zdarza mi się też, że głośno się śmieje.

Co się zmieniło? 

Posłuchałam siebie, usłyszałam tęsknotę za radością i zabawą, tęsknotę za dobrym czasem. Czasem bez napięcia, że znowu jest coś do zrobienia. Tęsknotę za rozmową... 

Usiadłam w fotelu i zaczęłam świadomie wybierać czego słucham. Przypomniałam sobie jakie kiedyś lubiłam utwory, odkurzyłam moją ukochaną poezję śpiewaną. Ogłosiłam w domu, że ja też będę puszczać muzykę i nie macie wyjścia, czasem posłuchacie tego co ja :) O dziwo, nikt nie protestował, słuchali i śpiewali razem ze mną. Teraz możemy już rozmawiać o muzyce o tej mojej muzyce i tej nie mojej, ale mi znanej. To nas buduje. 

To była dla mnie lekcja życia. 


To czy jestem wśród moich bliskich i śmieję się razem z nimi zależy bardziej ode mnie niż od nich. 

Odrabiam zaległości, mam listę filmów. Oglądam i możemy rozmawiać. 

Nie wiem jak jest u Ciebie. Jeśli jednak z jakichś powodów nie możesz się odnaleźć w tym beztroskim czasie rodzinnym, to może nie warto czekać. 

Odkrywam, że to co myślę, to co lubię, to co mi się podoba, to co wybieram ma wartość. 

Odkrywam, że rozmowy w rodzinie to coś więcej niż przekazywanie informacji co trzeba kupić i gdzie posprzątać? 


Tyle radości i tyle śmiech i tyle chwil które są takim bogactwem. Uff jak dobrze, że to zobaczyłam. Chcę rozmawiać i śmiać się i to robię, bo oprócz pracy i obowiązków, pamiętam też o sobie i tym co jest dla mnie ważne.



Komentarze

Popularne posty