Wakacje - jak nie zmarnować tego czasu


Natykam się ostatnio na posty na fb z cudnymi zdjęciami mam na wakacjach. 

Fotka wakacyjna, ale przed mamą laptop i notatki  i wpis w stylu: jestem szczęśliwa, bo pracuję ile chcę i gdzie chcę...

Wiem, że gdzieś po drugiej stronie tej fotki są dzieci. Nie wiem gdzie. Podejrzewam, że to wakacje z mamą i pewnie z tatą. A może nawet nie ma dzieci. To czemu mnie te zdjęcia zaniepokoiły? 

Nie wiem dlaczego my kobiety chwalimy się tym, że pracujemy na wakacjach. O co chodzi? Czy chcemy udowodnić światu, że jesteśmy fantastyczne w każdym calu. Piękne, zadbane i jeszcze zarabiamy pieniądze. Nie jestem tylko mamą, ale jestem kimś więcej. Czy o to chodzi? O to poczucie wartości ? Może się czepiam?

Wiem, też mam firmę i też czasem pracuję siedząc na tarasie i patrząc na dzieci. 

Mój radar jednak zaświecił się na czerwono. Coś mi nie gra. Długo dziś się nad tym zastanawiałam. Przeszłam przez wszystkie możliwe uczucia od zazdrości począwszy. I chyba wiem.

Po raz kolejny spróbowałam stanąć w butach dziecka i przejść się w nich kawałek po tym wakacyjnym wypoczynku z mamą, która ma firmę. Ten spacer trochę mnie zabolał. Może dlatego, że w niektórych odcinkach zobaczyłam siebie. Ta "zabawa" w spacer w butach własnego dziecka zawsze mnie mocno porusza. 

Co widzi dziecko? Co słyszy dziecko? Czego doświadcza moje dziecko?

Może jednak czas urlopu to czas bez laptopa? Nawet jeśli kocham swoją pracę. To przecież dość naturalne, że jak się ma swoją wymarzoną firmę to zwykle jest to kawałek pasji. Pewnie trudno wtedy zostawić pasję i wziąć urlop. Wiem coś o tym. Kiedy ma się swoją firmę to ... gdzie jest urlop?

Może jednak warto? Dzieciństwo jest krótkie. Każdego dnia to widzę. 

Dlatego próbuję walczyć o ten czas dla dzieci i czas dla siebie bez firmy. Wiem, wiem jakie to bywa trudne. Ilość projektów i pracy jest ogromna. Ale to jest też pułapka mojej zachłanności. Może Ty tak nie masz. We mnie drzemie zachłanność. Chcę robić więcej tych fascynujących rzeczy jakimi się zajmuję :) Jestem zachłanna na pracę i wiem, że tak mam. 


W dobie Internetu, praca rozpanoszyła się na dobre w każdej przestrzeni naszego życia. Nie ma wolnych stref, nie ma wolnych przestrzeni... nieprawda. Są wolne przestrzenie, są wolne strefy naszego domu. Pod warunkiem, że ja ich chcę. To zależy tylko ode mnie. To ja je ustalam. Jeśli tego chcę.

Dziś podczas obiadu miałam ochotę opowiedzieć o kolejnym pomyśle na kolejny projekt (fascynujący...jak zwykle...:) ale ugryzłam się w język. Niech praca nie zabiera mi czasu z rodziną.

Może to, co piszę jest jakimś wariactwem, może przesadzam? Ale, widzę jak to się dzieje. Obserwuję siebie i swoją rodzinę i wiem, że tak jest u mnie. 

Te wpisy na fb (a dziwnym zbiegiem okoliczności dziś przeczytałam dwa prawie identyczne) utwierdziły mnie w przekonaniu, że powinniśmy o tym rozmawiać. Może warto, by dzieci uczyły się, że firmie (nawet tej własnej, a może zwłaszcza własnej) tez trzeba postawić granice. 

Jak cudownie byłoby gdyby dzieci usłyszały: jedziemy na urlop, nie będę tam pracować... będziemy tylko odpoczywać. Ktoś tak robi? 

Jakie to trudne. 

I jakie konieczne się wydaje. Może jednak prawdą jest stwierdzenie, że im coś przychodzi trudnej tym ma większą wartość? Może lepiej krótszy urlop, ale bez laptopa?

Zostawić pracę? Zostawić pasję? Odłożyć? Przecież robię to, co lubię, to co kocham, to co daje mi spełnienie, to co sprawia, że czuję się taka wartościowa... Myślę, że to pułpka.

Wakacje wystartowały pełną parą. Dzieci nie chodzą do szkoły i patrzą uważnie na nas. Patrzą i uczą się. Patrzą jak stawiamy granice, jak rozkładamy akcenty w naszym życiu, jak zachowujemy równowagę albo jak jej nie zachowujemy. 

Kiedy to piszę, jest we mnie mały niepokój. Czy dam radę pojechać na tydzień bez laptopa? Czego potrzebuję by się to udało? Bez maili, bez sms-ów w sprawie pracy, bez powiadomień, bez kalendarza, a nawet bez kolejnej mądrej książki... 

A może inaczej? Może pytanie brzmi: ile czasu daję pracy, ile czasu daję sobie i bliskim? I mówię raczej o tym co się dzieje w mojej głowie. Bo to, że jestem w domu, jestem na wakacjach, jestem z dzieckiem na spacerze to nie musi oznaczać, że nie pracuję, jeśli mój mózg zapierrnicza na najwyższych obrotach :)

Wakacje - nie chcę zmarnować tego czasu. Chcę by  moje dzieci zapamiętały jak je przytulam i jak biegnę z nimi i jak się głośno śmieję i jakie lubię lody i jak zachwycam się widokami. 

Czy tak mnie widzą? Jak Cię widzą dzieci w czasie wakacji, w czasie urlopu?



Komentarze

Popularne posty