TO MOJE!!!!

Na spacerze w parku.

Jedno dziecku zasiada na rowerku drugiego dziecka. Klasyka. Jak zwykle cudzy rowerek fajniejszy. My, mamy, chcemy dobrze wychować nasze dziecko i mawiamy: no pozwól, na chwilę, przecież nic ci nie zrobi, pojeździ i odda... a mały, który zasiadł na rowerku właśnie triumfuje. W oczach błysk zwycięzcy. Mały właściciel nie rozumie o co chodzi. Moje, ale mam dać. Nie chcę, ale mama prosi... co robić, może się rozpłakać?
W świecie dorosłych...
Kiedy ktoś bierze moje rzeczy i nie pyta... to się wkurzam.

Tyle.

Moje to moje. Mogę pożyczyć, ale wtedy kiedy ktoś mnie zapyta.

Niby proste, ale jakoś zapominamy o tej zasadzie w stosunku do dzieci. Ja zapominam :(

"Mamoooo on wziął mój ołówek!!!!"
"no przecież ci nie zje, nie wziął tylko pożyczył" (akurat...)

Po przemyśleniu (a raczej nauczeniu się) mawiam "prawo własności obowiązuje dalej w naszym domu, można pożyczać za zgodą właściciela".

teraz słyszę jak dzieci mawiają "prawo własności! to moje". Nie znaczy to, że się nie dzielą. Może nawet dzielą się częściej? Więcej sobie pożyczają? No i mniej walczą.

Popularne posty