pech czy przygoda?

Czasem jest tak, że życie nas nie oszczędza. Czasem jest tak, że mamy wrażenie, że ciąg zdarzeń jest naprawdę trudny.

Pojechałam do córki do szpitala i zepsuł mi się samochód :(

pech!

Moja 14 letnia córka jednak po krótkim namyśle stwierdziła: pomyśl mamuś ile ty masz przygód :)


no tak przygoda za przygodą tak już od jakiegoś czasu t nawet jedna grubsza na tydzień a te mniejsze dodatkowo ale...

Poszłam na poszukiwanie mechanika z myślą, że przydarzyła mi się przygoda. Wszystko nabrało innych barw, widziałam po drodze ciekawe miejsca, musiałam zaczepić kilka osób pytając o drogę i przy okazji przekonałam się, że są na świecie uprzejmi ludzie :) nauczyłam się co nieco o samochodach. Wiem już gdzie jaki płyn się wlewa i jak to zrobić. No i co najważniejsze szczęśliwie wróciłam do domu. Nie obarczyłam męża winą za moją przygodę bo w końcu przygody są po to by jej dobrze przeżyć i moc się nimi chwalić. Więc pochwaliłam się jaka to jestem dzielna.

Nie mogę jednak przestać myśleć o tym jak dobre nazwanie rzeczy może zmienić nasze nastawienie.

 Kiedy Antek był mały mówiliśmy, że zdobył medal odwagi, czyli stłukł kolano.

Spróbuję dziś zaczarować swój świat, pięknie nazwać to co czasem bywa trudne. Zamiast narzekać na ból pleców powiem, że moje plecy domagają się ruchu, a moja głowa ... kawy :)


 bo wszystko jest drogą, czasem trudną, ale drogą po której przyszło nam iść

może ta trudna droga pełna przygód jest ostatecznie w jakiś sposób bogatsza? tak jak w górach?

Popularne posty