taniec wokół stołu

 


Temat jedzenia jest duży. Jest we mnie jednak kilka myśli, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Dziecko przestaje pić mleko mamy i zaczyna jeść stałe pokarmy. Są dzieci, które chętnie próbują nowych smaków, ale są takie dla których to nie jest takie łatwe.

Bywa tak, że dzieci jedzą dużo słodkich kaszek i rosną w oczach. Coraz więcej dzieci jest po prostu przekarmiona. To nie jest fajny temat, ale czuję, że trzeba też o tym pisać. Małe dziecko, może nawet próbuje powiedzieć, że ma dość, ale duży człowiek po drugiej stronie fotelika wygląda jakby wiedział lepiej, kiedy ostatnia łyżka. Zwykle to rodzic wie, kiedy dziecko jest najedzone (???) Po czym to poznaje? Najczęściej po tym, że kaszka zniknęła (czytaj została wrzucona w dziecko). Wiem, że niektórzy z Was już nie chcą czytać dalej. Jednak zaryzykuję jeszcze kilka linijek. Otóż, zaczynamy mieć poważny kłopot w obszarze jedzenia dzieci. Nie dlatego, że dzieci jedzą słodycze i popijają colą, ale dlatego, że w tym wczesnym dzieciństwie coś przeoczyliśmy. Oczywiście otyłość to nie jest jedyny kłopot. Są dzieci, które zmuszamy do jedzenia, bo wydaje się, że nie ma innej drogi. I rodzic wciska dziecku jedzenie na siłę, bo „inaczej się nie da” Bywa, że dziecko słyszy: „jak nie zjesz to nie dostaniesz …” albo wersja koszmarna, której byłam świadkiem w szpitalu w Prokocimiu, kiedy leżałam tam z córką „jak nie zjesz to mamusia cię tu zostawi, o zobacz już idę sobie no szybko zjadaj zupkę” i przykładów tego co się dzieje wokół jedzenia można by mnożyć. „kolacja już była, jak nie jadłeś to teraz nie dostaniesz” albo „ciastka są dla dorosłych, kto nie zjadł obiadu, nie dostaje deseru itd.

Generalnie my dorośli musimy się jednak pochylić nad tym tematem. Bo coś tu nie gra. Dziecko nie musi słuchać dorosłego, który mówi mu, kiedy jest głodne, a kiedy syte. Dziecko powinno nauczyć się słuchać siebie, rozpoznawać sygnały płynące z ciała. Dziecko powinno móc powiedzieć NIE, kiedy nie chce jeść i dziecku może coś nie smakować. Dziecko tak jak dorosły czasem po prostu je mniej a czasem więcej.

Jeśli przykleisz dziecku etykietkę: Tadek niejadek… to ono zrealizuje ten program. Będzie się zachowywało tak jak ty je widzisz. Udowodni ci, że masz rację. „Ja tak mam.”

Jeśli tak bardzo martwimy się, że dziecko nie je, zawsze można zrobić mu badania krwi i powiesić sobie na lodówce dla przypomnienia (a czasem dla babci). Czasem dziecko nie je, bo po prostu nie lubi tego cyrku wokół jedzenia, tej atmosfery, która sprawia, że jest jakoś dziwnie. Czasem je dużo i za dużo, bo rodzice po prostu w ten sposób okazują swoją troskę i miłość. Po prostu karmią i karmią. Dziecko dostaje w ten sposób nie tylko kaszkę, ale i uwagę i obecność rodzica.

Podsumowując trochę te myśli.

Jedzenie powinno być czasem przyjemnym i czasem wspólnoty jaką jest rodzina. Takim świętowaniem, że mamy pokarm. Radością z obecności.

Jedzenie to cześć życia i taniec wokół jedzenia nikomu nie służy. Zatem przestańmy tańczyć. Usiądźmy i jedzmy.

Dziecko wie ile może zjeść i pozwólmy mu powiedzieć nie.

Jedzenie nie może być ani nagrodą ani karą.

Kara nie może być za niejedzenie i żadna nagroda nie może być dawana za zjedzenie. Dlaczego? Bo Jedzenie to po prostu jedzenie.

Uwaga na koniec najważniejsza myśl:

NIGDY NIE ZMUSZAJ DZIECKA DO JEDZENIA

W ten sposób pokazujesz mu, że dorosły może przekraczać jego granice fizyczne. Dorosłemu nie wolno tak postępować. W tym tkwi cały kłopot. Żaden dorosły nie może przekraczać takiej granicy dziecka. Dziecko może i powinno powiedzieć NIE, kiedy czuje, że ma dość.

 

Polecam książkę J. Juula „Uśmiechnij się siadamy do stołu”

 

Komentarze

Popularne posty