dzieci w aucie ...

dzieci w aucie to ... ciężka przeprawa dla prowadzącego samochód kierowcy. Nie ma lekko. Kłótnie, przepychanki, marudzenie, chyba choroba lokomocyjna to najlżejszy stan z tego co się tam dzieje. Mam dość zwykle już na pierwszych 10 kilometrach. To nic, ze mamy swoje samochodowe piosenki, które uwielbiamy śpiewać, gry słowne w które gramy, żarty i wiele innych pomysłów, czasami mam ochotę zatrzymać samochód i wyrzucić jedno na 15 minut żeby się uspokoić. Wyrozumiały pan policjant nie dał mi ostatnio mandatu, mimo, że zasłużyłam. Popatrzył na tył mojego samochodu i moją minę i chyba wiedział, że nie było mi łatwo.
Wakacje są cudowne, ale ta droga...a jutro znowu wyjazd...
Może trzeba powiedzieć otwarcie nasze dzieci są ... niespokojne w samochodzie ? :)) 
i nie wiem co będzie jutro
na wszelki wypadek zapakowałam audiobooki i kilka śpiewników, a może... jak przejadą 100 km bez kłótni... to dostaną nagrodę? Już widzę miny niektórych czytelników (manipulacja nagrodą )
Owszem owszem, ale jak skuteczna to chyba spróbuję bo w przeciwnym razie ktoś pojedzie pociągiem, a jak nie nagroda to może mała konsekwencja - zamiast kary ma się rozumieć. Czyli ja będę jeść loda po 100 km a oni niech patrzą.  :)
No dobrze spróbujemy z tymi piosenkami i opowieściami z dzieciństwa to zawsze działa. Swoją drogą ciekawa jestem jakie piosenki śpiewacie w aucie? My często oprócz Wojenko wojenko to jeszcze Czarny chleb...

Popularne posty