Kiedy stresu jest za dużo...


Witaj, 

właśnie skasowałam przez przypadek poprzedni mail, który pisałam do Ciebie. Oblała mnie fala stresu... wdech i wydech. Kilka godzin...

Będzie teraz krócej, a ten stres, który właśnie ogarnia moje ciało potraktuję jak zadanie. Rozprawię się z nim. Taki stres to tylko jeden mały kamyczek.

OK żyjemy dalej. To tylko mail. To tylko mail. 

No właśnie, ale czasem to nie jest kamyczek, tylko głaz, który spada znienacka na nasz dom.  Stres. Ten który odbiera nam siły, który sprawia, że życie jest naprawdę ciężkie. O tym dziś chcę z Tobą porozmawiać.

Znasz to uczucie, kiedy jeden telefon sprawia, że nogi pod Tobą się uginają, oddech staje się płytszy, w głowie się kręci i czujesz, że serce przyspiesza? 

Wiesz, że teraz Twój plan właśnie się sypie i że nie taka była umowa?

Coś się zmieniło i od razu do drzwi puka stres. Nikt go tu nie zapraszał, ale on ma swoje zadanie. Chce dać Ci siłę do działania, ale czasem to trwa za długo i już nie chcesz tej mobilizacji a on biega po domu i ciągle przypomina, że jesteś w trudnej sytuacji i że teraz to już czeka Cię tylko koszmar i ciężkie życie. 

Stres...


Prosiłam, żeby nie panoszył się za bardzo w naszej rodzinie, ale nie posłuchał. Usiadł przy stole i nie pozwolił mi jeść, potem zakradł się do sypialni i nie zmrużyłam oka, wpadł też do pokoju dzieci. Moja najmłodsza córka nieźle się wystraszyła, a starszy syn schował się za monitorem komputera. Każdy radził sobie jak umiał, ale było coraz gorzej.

Czułam, że nie odpuszcza i chce więcej. Chce przestraszyć nie tylko mnie, ale wszystkich wokół. 

Lęk to siostra bliźniaczka stresu. 

A ja czuję ten lęk w każdej komórce mojego ciała. Czuję jakby jedna siła we mnie wołała: dasz radę, a druga: to nie na twoje siły, nie masz takich zasobów, żeby to udźwignąć. Nie poradzisz sobie!  Nie! Chciałabym krzyczeć, ale głos nie wydobywa się z mojego gardła. 

Krzyczę i nie pomaga. 

Teraz czuję jak stres wrzuca ciężki worek na moje plecy. Wiedziałam, że to zrobi. Zawsze tak działa.

To nic, bo ja wiem co robić :) W tym tkwi moja tajna moc.

Jestem tutaj z Tobą i już zjadłam obiad i słucham muzyki. 

Jak to się stało, że jeszcze rano wzywałam karetkę, a teraz mogę do Ciebie pisać? Jak to zrobiłam, że mogę oddychać a ten paskudny duży stres wyszedł z domu i teraz tylko zagląda czasem przez okno? Choć sytuacja nadal obiektywnie jest trudna i jest milion spraw do ogarnięcia.

Nie ma znaczenia, czy powodem stresu jest choroba, czy kłopoty w pracy, w szkole. Stres zawsze jest obecny, kiedy tylko coś nie idzie tak, jak było w planie. Jest obecny, kiedy chcemy zrobić coś inaczej, coś więcej, albo po prostu sprostać.

Co zatem zrobiłam, kiedy poczułam, że sama nie dam rady się go pozbyć? Wykonałam trzy telefony życia :) 

Pierwszy do kogoś, kto ma/ miał taką sytuację w życiu. Kto wzywał karetkę, kto podawał leki, kto zna się na rzeczy, bo też tak miał. 

Drugi telefon do kogoś, kto nie pociesza, ale mówi co konkretnie powinam zrobić. Czyli wyznacza trasę. Krok pierwszy, potem krok drugi, potem ...

Trzeci telefon do kogoś, kto słuchał jak płaczę i nie mówił za wiele. 

Nie boję się już. 

Nie jestem sama. 

Dziś przyjdzie Ania.  Magda pewnie zadzwoni wieczorem. 

Są wokół ludzie. 

To co się dzieje teraz, to kolejna życiowa burza, która może nas zniszczyć, ale tylko wtedy, kiedy jej na to pozwolimy. 

Bo wiemy, jak działa a to podstawa naszej strategii.

A przecież nie pozwolimy :) Za dużo wiemy na temat stresu, żeby mu się tak łatwo dać pokonać. 

A Ty? Ćwiczysz się w zawodach życia? Masz swoje ulubione strategie?  Do kogo zadzwonisz?

Jeśli nie masz do kogo, pamiętaj, że mój telefon jest na stronie ;) 

 

A jesli chcesz poćwiczyć ze mną radzenie sobie ze stresem to zapraszam Cię na spotkania webinarowe w temacie stresu.

STRES DZIECI STARSZE I NASTOLATKI


Magda Sabik


 

Komentarze

Popularne posty